W końcu zdecydowałam się na zakup tuszu do rzęs za więcej niż 30zł i
czuję jakbym wygrała na loterii :) Pomogła mi w tym akcja w Rossmannie,
bo zamiast 53 zł (co to za cena tak btw???) zapłaciłam 32zł. L'oreal Lash Architect na mojej półce z tuszami! Jej!
Jeśli chodzi o tusze do rzęs zawsze stałam na stanowisku, że co mieli wymyślić - już dawno wymyślili. Były już tusze wydłużające, pogrubiające, 100% objętości, 8765% objętości,
sztuczne rzęsy mające metr długości...
Testowałam (jak pewno
każda z nas) setki tuszy i kiedy znajdowałam taki, który mi odpowiadał
obiecywałam sobie że z nim zostanę na wieki wieków... Ale później
pojawiała się nowa promocja i kupowałam następne. Brawo.
Na pewno nie skuszę się już na tusze RIMMELA - ceny mają konkurencyjne i
często mozna kupić tusz na promocji, ale tusz jest gęsty, skleja rzęsy,
szczoteczka oblepia się tworząc grudki i wyglądamy jak bywalczymi
dyskoteki, która do zestawy dokłada białe rękaiwczki, gwizdek i podkład o
8 tonów ciemniejszy od reszty ciała. Tutaj promocja niestety się nie sprawdza.
Testowałam tusze z DWOMA SZCZOTECZKAMI - jedna podkładowa, druga
ciemna. Przyznam, że był fajny - biała warstwa oblepiała rzęsy i
rzeczywiście były grubsze i zdawało się, że jest ich więcej. Niestety
tuszu było bardzo mało, szybko wysychał i cena była dość wysoka. Za
każdą innowację płaci przecież klient.
SZCZOTECZKI PLASTIKOWE W FORMIE GRZEBYKA jakoś nie bardzo... Trudno wyczesać nimi
rzęsy, bo są sztywne, mają formę grzebyczka, trochę zbyt gęstego jak na
rzęsy zwykłej śmiertelniczki. Rzęsy się sklejają i trudno je później
porozdzielać. Używałam tuszu Oriflame Maxi Lash 3D i byłam dość mocno rozczarowana. Możecie o tuszu poczytać TUTAJ.
Przez ostatnie tygodnie używałam Volum Express Maybelline (różowe, pękate opakowanie) i byłam z niego całkiem
zadowolona, chociaż miał grubą szczoteczkę i boczne rzęsy trudniej było
wytuszować. Ale kiedy jest na promocji wart jest swojej ceny.
Hitem i moim ukochanym tuszem jest Oriflame Wonder Lash. Absolutnie kocham ten tusz!
Znalazłam nawet info, że został uznany kosmetykiem Wszech Czasów ;-)
Kiedy jest na promocji ma dobrą cenę (ok 24zł), świetnie rozdziela rzęsy, nie skleja ich, nie kruszy się i szczoteczka ma dwie różne długość włosków. Uwielbiam go i z małymi wyjątkami jestem mu wierna ;-)
Jestem bardzo ciekawa mojego L'Oreal Lash Architect, bo to najdroższy tusz jaki miałam i zobaczymy czy marka i cena równa się jakość (po doświadczeniach z pianką koloryzacyjną tej marki jestem mimo wszystko pełna wątpliwości).
Z przymrużeniem oka, dystansem, ale i zaangażowaniem i humorem wyciągam spod ziemi kosmetyczne promocje i maziam maziajami sprawdzając czy warto. Jestem z Krakowa więc lubię oszczędzać ;) i wiem, nie trzeba wydać fortuny by być pikną.
Etykiety
- kosmetyki (28)
- włosy (14)
- recenzja (10)
- olejowanie (7)
- kosmetyki naturalne (6)
- oleje (5)
- wyprzedaż (4)
- zdrowe jedzenie (2)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Mi szkoda kasy na taki tusz ;)
OdpowiedzUsuńJa tu wsparcia bloggowego oczekuję i poklepania po plecach, a tu taka demotywacja:P
UsuńKurcze, jak się jeszcze okaże że ten tusz ma właściwości rzadkiej kupy, to moje 32zł będą mnie prześladować przez najbliższą dekadę :D
Dla mnie wszystkie te z silikonową szczoteczką dają radę:-) A na promocje do Rossmana się nie załapałam :-)Daj znać jak z tą co kupiłaś, bo musze coś nabyć .
OdpowiedzUsuńJestem świeżo po premierze tuszu i kiedy tylko odzyskam aparat z serwisu (po prawie 2 miesiącach!!!) natychmiast pokażę before i after, ale na razie jestem zadowolona bardzo :)
UsuńCzasami cena nie idzie w parze z jakością, ze średniej półki cenowej fajny jest maybelline one by one, a jeśli szukasz czegoś trochę "innego" to rocket :)
OdpowiedzUsuńoooo "One by one" nie miałam, ale chętnie spróbuję czegoś nowego! Dziękuję za radę :D
Usuń